moje BAŁKANY



BOŚNIA I HERCEGOWINA
Blagaj
Wodospady Kravica
Medjugorje
Mostar
Piaskowe Piramidy
Počitelj
Sarajevo
Travnik
Tvrdoš


POLECAMY
fotorelację z wyprawy

Dookoła Bośni



Monastyr Tvrdoš

Do najpiękniejszych perełek moich wyjazdów docieram zwykle przypadkiem. Nie inaczej było tym razem. Południowo-wschodnia część Republiki Serbskiej w BiH praktycznie nie istnieje, ani w polskojęzycznej literaturze, a nie w internecie (polska Wikipedia zawiera ledwie kilka linijek na jego temat). Przeprawiwszy się przez niezamieszkane i suche góry oddzielające Neum od doliny rzeki Trebišnjicy zmierzałem w kierunku Trebinje. W myślach wyobrażałem już sobie most Arslangića, który był głównym magnesem ciągnącym mnie do tego miasta, kiedy mignął mi przed oczami drogowskaz „Monastyr Tvrdoš”. Wahanie trwało tylko kilka sekund, zawróciłem i zjechałem z głównej drogi w dół, na zacieniony parking. Po ustaniu pracy silnika zrobiło się przyjemnie cicho. Nie dochodziły tu żadne dźwięki z ruchliwej szosy. Już miałem udać się w kierunku klasztoru, kiedy dostrzegłem znaki dotyczące zasad panujących na jego terenie – zakazywały m.in. wstępu z odkrytymi ramionami i nogami. Szybko przebrałem spodnie na te z długimi nogawkami i z rosnącą ciekawością przekroczyłem bramę. Po kilkudziesięciu metrach minąłem niewielk sklepik z pamiątkami (jak się później okazało najważniejszymi pamiątkami z pobytu w tym klasztorze są butelki z klasztornym winem oraz słoiczki z tutejszym miodem).

Sklepienie cerkwi w monastyrze Tvrdoš
Sklepienie cerkwi

Od bramy do klasztoru trzeba jeszcze kawałeczek podejść. Potem kilka schodków i wchodzę na dziedziniec z malutką cerkwią pośrodku. Po dotarciu pod jej drzwi rozczarowanie – zakaz fotografowania. Przyjdzie nacieszyć oczy, ale nie ma szans na uwiecznienie wnętrza – pomyślałem. A może by tak poprosić któregoś z szacownych braciszków o umożliwienie zrobienia kilku ujęć (bez użycia lampy, ma się rozumieć)? Przez chwilę okoliczności nie są sprzyjające – w cerkwi kręci się kilka osób. Siadam na ławeczce naprzeciw wejścia i wyczekuję odpowiedniego momentu. Kiedy zrobiło się pusto, wkraczam do środka. A wnętrze.. oszałamia kolorami.

Cerkiew w monastyrze Tvrdoš
Cerkiew w monastyrze Tvrdoš

Jestem sam, w zasadzie, to nikt nie zauważy, że pstryknąłem kilka zdjęć – w głowie zaczyna rodzić się występny plan. Ale postanawiam jednak najpierw zasięgnąć języka. Wychodzę, ale na zewnątrz nie ma żywego ducha. Skwar leje się z nieba. Siadam na ławeczce w cieniu, dokładnie naprzeciw drzwi cerkwi. Relaks… cudowna cisza… kilkanaście minut całkowitego odprężenia… odpływam…

Wnętrze cerkwi w monastyrze Tvrdoš
Wnętrze cerkwi.

Z drzemki wyrywają mnie dźwięki dochodzące z klasztornego ogrodu. Okazuje się, że jeden z braci krząta się na grządkach. Podchodzę i zagaduję swoim łamanym serbo-chorwackim. Zawsze na początku rozmowy mam z tym problem, kiedy zdaję sobie sprawę, że mówię gorzej, niż Kali z „W pustyni i w puszczy”. Ale co mi tam, najważniejsza jest komunikacja… i brnę dalej w rozmowę. Mnich odłożył narzędzia ogrodnicze, podszedł do mnie, przedstawił się i… przeszedł na angielski(!). Ufff… zlitował się – pomyślałem. No, ale teraz rozmowa pójdzie łatwiej. I nie skończyła się na uzyskaniu pozwolenia na zrobienie zdjęć – to pytanie z mojej strony długo nie padło. Usiedliśmy na ławeczce, a czas jakby przestał płynąć. Mnich, którego imienia, ani nie zapisałem, ani nie zapamiętałem (niestety) opowiedział mi chistorię klasztoru od jego założenia po dzień dzisiejszy. W międzyczasie dowiedziałem się, że języka nauczył się na stypendium w Europie Zachodniej. Tak, Czytelniku, człowiek tu sobie podróżuje po dzikich (w jego mniemaniu) krajach, poznaje tubylców, uczy się szczątków ich mowy, komunikacyjnie radzi sobie raz lepiej, raz gorzej… i ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewa w klasztorze na końcu świata, to prawosławny mnich (Serb) płynnie posługujący się mową Szekspira.


reklama

Okazało się, że nie była to ostatnia atrakcja, jaka mnie miała spotkać w tymże miejscu. Zostałem zaproszony do zwiedzenia klasztornych piwnic, gdzie w wielkich beczkach leżakuje wino. Na zwiedzaniu się nie skończyło – zanim rozejrzałem po piwnicy, mój przewodnik przygotował dla mnie kieliszek i wino do degustacji. Smakowało wybornie. Aż żal było ograniczać się dosłownie do dwóch łyków, raz czerwonego, raz białego, ale kluczyk od samochodu leżacy na dnie kieszeni nieprzerwanie przypominał mi, że dziś jeszcze będę kierowcą. Podziękowałem pięknie za poczęstunek i z chłodnej piwnicy wyszliśmy spowrotem na dziedziniec. Teraz, albo nigdy – pomyślałem i padło pytanie o zdjęcia. Hmmm… mój towarzysz rozejrzał się dookoła, rzucił okiem do wnętrza cerkwi i rzekł:
- Możesz zrobić, tylko zaczekaj, aż będziesz sam – i puścił porozumiewawcze oczko. Podziękowałem raz jeszcze, a on oddalił się w kierunku zabudowań klasztornych. Po kilku minutach para, która zwiedzała cerkiew odeszła w kierunku parkingu, a ja wślizgnąłem się chyłkiem przez drzwi i aparat poszedł w ruch.

Degustacja win w monastyrze Tvrdoš
Degustacja win w podziemiach cerkwi.

Po nakarmieniu karty pamięci widokami z wnętrza cerkwi usiadłem ponownie na ławeczce. Aż szkoda się stąd rusza. Pod pretekstem posiłku (tradycyjnie w upalne dni była to bułka plus kefir) spędziłem na ławeczce jeszcze kilkanaście minut. Znowu przymknąłem na chwilę oczy…

Piwnica z beczkami z winem w monastyrze Tvrdoš.
Piwnica z beczkami z winem.

- Jeszcze tu jesteś? – zapytał znajomy głos. To „mój” mnich wrócił. Zebrałem manatki i razem poszliśmy w kierunku parkingu. Przystanąłem przy sklepie z pamiątkami. Nie zdążyłem pomyślec nawet „ciągle zamknięte”, kiedy w ręce mojego towarzysza pojawił się klucz. Po chwili buszowałem już pośród butelek z winem, słoików z miodem, albumów, pocztówek i innych „pamiątek z klasztoru”. Kiedy się odwróciłem, na ladzie stały już przygotowane dwie butelki, jedna z białym, a druga z czerwonym winem. „No i problem z wyborem zniknął” – pomyślałem z uśmiechem. Z winem otrzymałem fachowy paragon – tylko terminalu na karty tu brakuje. Wino wcale nie było tanie. Widać braciszkowie poza kontemplowaniem przyrody i modlitwami także dbają o swój biznes. Na osłodę dostałem w prezencie piękny folder dotyczący klasztoru (dwujęzyczny: serbski i angielski).


Wyświetl większą mapę
Interaktywna mapa okolic Trebinje - strzałka wskazuję lokalizację Monastyru Tvrdoš.






Szukasz więcej?
Zobacz inne ciekawe miejsca w Bośni i Hercegowinie.
Szukasz sprawdzonego przewodnika? Zajrzyj do naszej księgarni!




Bałkańska księgarnia
Potrzebujesz sprawdzonego przewodnika po Bośni i Hercegowinie? Poszukujesz niezawodnej mapy? Polecamy książki, przewodniki i mapy wprost od wydawcy!

Zajrzyj do naszej księgarni!




Podróżuj bezpiecznie!
Każdy wyjazd wiąże się z potencjalnym zagrożeniem. Bezpieczeństwo osobiste, ubezpieczenia, podróż samochodem, pociągiem, samolotem Sprawdź!




Bałkańskie rytmy
Kręcą Cię bałkańskie klimaty? Posłuchaj utworów, które przeniosą Cię w niesamowity świat dźwięków i poezji. Teledyski, teksty oraz tłumaczenia bałkańskich utworów.
Posłuchaj bałkańskich rytmów!




Albania, Bośnia i Hercegowina, Bułgaria, Chorwacja, Czarnogóra, Grecja, Macedonia, Rumunia, Serbia, Słowenia, Turcja
Wszystkie kraje >>


reklama




Polecamy: bałkańskie rytmy! podróżuj bezpiecznie! Gdzie pojechać na Bałkany? Bośnia i Hercegowina Chorwacja